czwartek, 17 lipca 2014

O blogu pewnego Radioty

Jak to jest, że zawsze najdłużej wymyślam tytuł? Mam pomysł na wpis, zdjęcia przygotowane; a jak już mam to wszystko zatytułować, to moja kreatywność jest na poziomie zero.


Dobra! Mam! Kto czytał, bądź chociaż przeglądał ostatnią książkę Marka Niedźwieckiego pewnie szybko się zorientuje o co chodzi. Z tej własnie książki dowiedziałam się, że mój ulubiony Pan z 3 pisze także bloga. Krótkie komentarze opatruje zdjęciami ze swoich podróży. Zdjęcia, oczywiście, mają tytuły (widać nie każdy ma z tym problem). Pan Marek podpisuje swoje fotografie z fenomenalną bezpretensjonalnością, np. zdjęcie z widoczkiem nosi tytuł ......"Widoczek". Prosto. Wymownie. Czego chcieć więcej? :-) 


Bardziej wnikliwy czytelnik zauważy również, że autor zamieszcza wpisy z niezwykłą regularnością. Godziną, o której najczęściej pojawia się nowy post jest 19:54. Przypadek? Nie, jeśli sprawdzimy rok urodzenia Pana Marka. Świetny pomysł! Jednak blogerzy urodzeni pomiędzy 1960 a 1990 nie mogą sobie pozwolić, żeby w ten sposób celebrować rok swojego urodzenia ;-) A jako, że ja mieszczę się własnie w tym przedziale posty na moim blogu pojawiają się niestety trochę mniej regularnie...


Żeby nie wyszło tak, że przez cały miesiąc czytałam trzystustronicową książkę i zupełnie nic innego nie robiłam zamieszczam kilka zdjęć, które może trochę uratują moją nadszarpniętą opinię początkującego blogera.


















Do następnego...
M.