środa, 22 kwietnia 2015

O sznurku lnianym i woskowaniu sera

Postanowiłam znaleźć nowe zastosowanie dla lnianego sznurka, z którego jakiś czas temu robiłam bransoletki z drewnianymi koralikami. I tak powstały różne kwiatopodobne formy. Większe mogą służyć za podkładki pod kubek. Oczywiście, tylko jeśli ktoś gustuje w takich rustykalnych klimatach. Osobiście, bardzo lubię ten materiał; tę surowość i szorstkość sznurka. To że miejscami jest cieńszy, miejscami grubszy sprawia, że całość nabiera ciekawego niejednolitego charakteru. Lubię w nim właśnie, to że jest taki toporny J
Toporny wydawał mi się też dzisiejszy poranek jak po dwutygodniowym urlopie miałam wrócić do pracy. Ale udało się i nawet okazało się, że nie było tak źle ;-)










W kuchni właśnie odbywa się woskowanie sera. Tego sera…


Staram się tam nie wchodzić, żeby swoim nieoczekiwanym pojawieniem się nie sprowokować sytuacji, która miała miejsce dwa miesiące temu, bo chociaż o sposobach usuwania wosku z powierzchni wszelkich wiem już chyba wszystko, to jednak nie chciałabym tamtego feralnego popołudnia powtórzyć. Mam nadzieję, ze wszystko pójdzie sprawnie i serek niebawem dołączy do tego wesołego grona J


Pozostając jeszcze w pourlopowym klimacie słucham tego ….


Właśnie dlatego lubię Trójkę J

Utwór nie nadaje się do biegania ani do szybkiej jazdy samochodem, ale w innych okolicznościach dobrze się go słucha. Uspokaja. A ciekawostką  jest fakt, że do zdjęcia na okładce płyty Stevena Wilsona pozowała Polka. 

Pozdrawiam ciepło.
M.


sobota, 18 kwietnia 2015

Wdowa po doboszu i halki ciotki Józefiny

Filmowo
Nawet nie przyszło mi do głowy, że uda mi się w święta obejrzeć po raz kolejny film, który, mam nadzieję, zobaczę jeszcze nie raz… „Amelia” – nie potrafię dokładnie sprecyzować, co takiego magnetycznego jest w tym filmie, że lubię do niego wracać. Czy to specyficzne ciepłe światło, czy sposób narracji, który przeprowadza widza, przez gęstwinę niekiedy mało realnych wydarzeń i mocno niecodziennych przygód głównej bohaterki, czy stworzona specjalnie do tej produkcji wspaniała muzyka, która idealnie wkomponowuje się w paryski klimat filmu. Reżyser Jean-Pierre Jeunet wykreował świat może i podkoloryzowany, może irracjonalny i nieprawdopodobny, niemniej ta nierzeczywistość jest tak dobra i optymistyczna, że nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i nie zapuścić się w nią jeszcze raz.

Atmosferycznie
Święta Wielkanocne minęły dość  szybko i - jeśli chodzi o aurę - chłodno. Wielki Czwartek wieczorem wyglądał u nas tak…..




Dla równowagi… dzisiaj było już trochę inaczej…..



Kulinarnie
Przygotowania do świąt objęły także naszą serową rzeczywistość. Adam wykorzystał fakt, że mój Tato uruchomił domową wędzarnię i przy okazji kilka naszych serków nabrało aromatu i smaku Rolady Ustrzyckiej. Według mnie efekt końcowy - znakomity!

Przed wędzeniem…




Po wędzeniu….





Szydełkowo
W związku z rozchwianiem pogodowym i zaskakującą amplitudą temperatur powstała kremowa trójkątna chusta, którą zrobiłam dzięki wsparciu gazetki Szydełkowe trendy (1/2013). Samo wykończenie chusty jest mojego pomysłu. To w połowie wynik fantazji, a  w drugiej połowie -niezrozumienia wskazówek zawartych w gazecie J








Artystycznie
I już zupełnie na koniec… w przyszłym tygodniu w galerii Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego otwiera się wystawa studentów i absolwentów Pracowni Rysunku Wydziału Sztuki UR, w której i ja mam przyjemność uczestniczyć. Wystawa nosi tytuł Lustro i zainspirowana jest prozą Brunona Schulza. Więcej informacji o wystawie znajduje się TUTAJ . W przyszłym miesiącu wystawa powędruje do Sanoka, do galerii przy Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Grzegorza z Sanoka.
A dla tych, którzy nie dotrą do galerii…



Na tym kończę ten bardzo niejednolity wpis słusznie sugerujący niemożność (nieumiejętność?) zogniskowania swoich zainteresowań przez autorkę.

Ciepło pozdrawiam.

M.