Gdyby trzy lata temu nie zadała sobie trudu i nie obdzwoniła
niemal wszystkich instytucji, w których kiedyś pracowałam, żeby zdobyć mój
prywatny numer telefonu i gdyby nie zadzwoniła w to niewyobrażalnie zwyczajne i
nieciekawe popołudnie, które spędzałam w pracy, kto wie, czy dzisiaj miałabym
jeszcze odwagę stanąć przy sztaludze przed białą kartką papieru i wybrać się w
podróż, w którą niegdyś często wyruszałam na zajęciach rysunku, które
prowadziła.
Zadzwoniła z propozycją udziału w wystawie. Na tamtą chwilę
było to dla mnie wydarzenie z gatunku nieprawdopodobnych. Po 6 latach od
ukończenia studiów…
Zgodziłam się…
Dzisiaj wiem, że gdyby nie było tamtego telefonu i tamta
rozmowa nie odbyłaby się wiele innych późniejszych wydarzeń najprawdopodobniej nie
miałoby miejsca. Inne pewnie zaistniałyby, ale nie byłyby moim udziałem...
Tej wiosny wybrałam się w kolejną już podróż. Tym razem do Źródła. Źródła jako początku, podstawy, genesis... Ale też źródła - miejsca, gdzie chłodną orzeźwiającą wodą można obmyć twarz i pokrzepić się przed dalszą wędrówką...
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj... |
Więcej o wystawie w Sanoku TUTAJ
Serdeczności
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz