Jest dziesiąta rano. Twoje ukochane dziecko właśnie zapadło w przedpołudniową drzemkę. O tym, czy będzie
ona trwała półtorej godziny, czy kwadrans zadecyduje najprawdopodobniej ruch
motylich skrzydeł na drugiej półkuli naszego globu. Stoisz zatem na środku
salonu, prawdopodobnie jesteś jeszcze w piżamie; niewykluczone, że bez
śniadania. Robisz szybki rekonesans, jak wykorzystać ten niemożliwy do
zamknięcia w ramy czas i postanawiasz, że spędzisz te kilka zesłanych przez
niebiosa chwil relaksując się przy kawie i pozwalając sobie na krótką wycieczkę
w wirtualną rzeczywistość.
I nagle miejsce chwilowego odprężenia zajmuje niepokój, bo jedna z pierwszych fotografii na jaką trafiasz na jednym z serwisów społecznościowych, zamieszczona jakieś dziesięć minut wcześniej przedstawia kobietę w mniej więcej Twoim wieku, która stoi w pełnym makijażu, w bardzo starannie dobranej garderobie, ze ślicznym bobaskiem na ręce i telefonem w drugiej dłoni. Za nią roztacza się widok na precyzyjnie uporządkowany pokój. Może jeszcze sam ten obrazek nie wprawiłby Cię w panikę, ale już informacja pod nim sprawia, że czujesz się lekko skonsternowana. Czytasz bowiem, że ta urocza dwójka z fotografii ma za sobą nieprzespaną noc, bo jest w trakcie ząbkowania i skoku rozwojowego jednocześnie.
I nagle miejsce chwilowego odprężenia zajmuje niepokój, bo jedna z pierwszych fotografii na jaką trafiasz na jednym z serwisów społecznościowych, zamieszczona jakieś dziesięć minut wcześniej przedstawia kobietę w mniej więcej Twoim wieku, która stoi w pełnym makijażu, w bardzo starannie dobranej garderobie, ze ślicznym bobaskiem na ręce i telefonem w drugiej dłoni. Za nią roztacza się widok na precyzyjnie uporządkowany pokój. Może jeszcze sam ten obrazek nie wprawiłby Cię w panikę, ale już informacja pod nim sprawia, że czujesz się lekko skonsternowana. Czytasz bowiem, że ta urocza dwójka z fotografii ma za sobą nieprzespaną noc, bo jest w trakcie ząbkowania i skoku rozwojowego jednocześnie.
Próbujesz sobie przypomnieć, jak
Ty wyglądałaś po ostatniej nieprzespanej nocy i, niestety, z całą mocą i bardzo
boleśnie zdajesz sobie sprawę, że jednak Twoja ówczesna prezencja w żadnym
wypadku nie nadawała się do uwiecznienia na fotografii, nie daj Boże,
upublicznienia gdziekolwiek. Nie mówiąc o tym, że ostatnią rzeczą, na jaką
byłoby Cię wtedy stać byłyby gruntowne porządki w domu.
Biorąc solidny łyk kawy odpędzasz
jakoś myśl, która beznadziejnie próbuje wedrzeć się do Twojej świadomości oraz
zakomunikować Ci, że masz fatalną organizację.
Przeglądasz kolejne zdjęcia. Pech
chciał, że będąc w ciąży zerkałaś czasami na profile innych przyszłych mam,
które teraz mają dzieci najprawdopodobniej w wieku zbliżonym do Twojego maluszka.
Serwis wspaniałomyślnie podpowiada Ci teraz te konta jako hipotetycznie
interesujące. Zupełnie niepotrzebnie, bo nagle zostaje przed Tobą otwarta cała
paleta cech i możliwości, które posiadają rówieśnicy Twojej pociechy. I zaczyna
się festiwal porównań, analogii, rozbieżności i zderzeń. Okazuje się, że Twoje
maleństwo ma tylko jeden ząbek podczas, gdy inne dzieci mają już po kilka. Ba!
Zdążyły już nawet odwiedzić dentystę! Twoja pociecha wprawdzie sprytnie
raczkuje, ale jej rówieśnicy potrafią już pewnie stać przy meblach, mało tego,
próbują pierwszych kroków. Dodatkowo, biją brawo i machają, kiedy Ty
bezskutecznie od kilku już tygodni do znudzenia wymachujesz ręką przed twarzą
swojej dzidzi powtarzając głośno PA-PA i jedyna reakcja, jaką udaje Ci się
uzyskać, to jego powiększające się ze zdziwienia oczy.
Najpierw się zastanawiasz czy nie
wychowujesz małego leniuszka, potem zaczynasz niepokoić, a na koniec obawiać,
czy Twoje dziecko rozwija się prawidłowo i czy Ty, jako matka, tego rozwoju nie
zaniedbujesz. Wprawdzie pediatra Cię uspokajał, że nie widzi żadnych
nieprawidłowości, no ale…
Mimo wszystko starasz się jeszcze
nie tracić fasonu i nadziei na parę miłych chwil wytchnienia w to przedpołudnie,
ale kiedy kolejnym zdjęciem, na jakie pada Twój wzrok, jest fotografia innej
mamy, która chwali się idealną figurą w cztery miesiące po porodzie, to Twój
jeszcze jakiś cudem utrzymywany względnie pozytywny nastrój nagle zmienia się w
falę wyrzutów sumienia, dezaprobaty i krytyki pod własnym adresem.
Gdyby ktoś w tym momencie
podsunął Ci petycję sugerującą, żeby młodym mamon ustawowo odcinano dostęp do
Internetu, to podpisałabyś ją bez mrugnięcia okiem.
Na szczęście jest ktoś, kto już
za chwileczkę skutecznie wyrwie Cię z tych oparów absurdu, bezkonkurencyjnie
sprowadzi do rzeczywistości i zakotwiczy
w tu i teraz. Ktoś, dla kogo ważna jest tylko obecna chwila, bo tylko taką zna.
Ktoś, kto patrzy na Ciebie jakbyś była najpiękniejszą osobą na świecie. Bo dla
niego jesteś!
Jak kiedyś jechaliśmy do Krynicy... |
Spokojnie...
M.
❤️
OdpowiedzUsuń