Ale wciąż marzyło się nam, żeby mieć choć kilka zdjęć w prawdziwie zimowym krajobrazie. Zamówiliśmy więc śnieg i czekaliśmy. Styczeń się skończył, minął luty, przyszedł marzec. Nie traciliśmy jednak nadziei. I wreszcie sypnęło. Powiedzieć, że wtedy padał śnieg, to trochę za mało. O ósmej rano okienko w naszej sypialni na poddaszu wyglądało tak....
Po południu było już zasypane do połowy. Kiedyś usłyszałam taką mądrość, żeby uważać na marzenia, bo mogą się spełnić :-)
Nie mieliśmy w planach zasypania całej Polski i sparaliżowania wszelkiego ruchu, ale tak się właśnie stało. Po jakimś czasie śnieg stopniał i wszystko wróciło do normy. Zdjęcia zostały :-)
A nasze, jak na razie, dwuletnie małżeństwo?
No cóż, czasami jest tak.....
Autorem sesji jest nasz przyjaciel Damian Krzanowski.
Pozdrawiam zimowo rocznicowo
M.
Zimowe małżeństwa wykształacją w sobie naturalną odporność na trudniejsze warunki klimatyczne, nic nas nie zaskoczy. Poza tym zawsze po zimie przychodzi wiosna... Naturalnie czekamy na nią i zawsze (!) przychodzi. I tak nawet 25 lat czasami udaje się trwać w owym następstwie pór... Cieszę się z Waszych 2 klimatycznych latek i gratuluję, ij
OdpowiedzUsuńIwonko, uwielbiam Twoje komentarze :-) i szczerze mówiąc - racja - co to za wyzwanie zorganizować ślub w lipcu ;-)
OdpowiedzUsuń