Dzisiaj taki szybki wpis z cyklu „
w telegraficznym skrócie”, żeby dać znać, że żyję, że nie zapomniałam J
Moja przeciągająca się
nieobecność tutaj wiąże się z pewnym bardzo ważnym faktem, mianowicie…..
w marcu otwieram wystawę. Swoją pierwszą indywidualną wystawę rysunku!
W związku z tym, panuje teraz u
mnie pełna mobilizacja. Do końca lutego muszę przygotować wszystkie materiały
do katalogu czyli właściwie wszystko, co zależy tylko ode mnie musi już być gotowe.
Pracuję więc bez wytchnienia…. robię
tylko przerwy, żeby zrobić herbatę… kubek jest duży więc dwie na wieczór
wystarczą J
Pozytywnie się motywuję np.
muzyką…..
Nie wiem czemu, tak mi się podoba
ten zasłyszany w Trójce kawałek. Czy to może to intrygujące połączenie głosu dorosłego mężczyzny z wyglądem
chłopca? A może po prostu George Ezra kogoś mi przypomina? ;-)
Jeden z moich profesorów od
rysunku zawsze mawiał, że rysowanie przede wszystkim ma sprawiać radość. Ja także nie jestem zwolennikiem sztuki cierpiętniczej. Cieszę się, że rysuję, że wróciłam do tego po długim czasie twórczego bezwładu. Rysując coś, od początku do końca, masz wpływ na kształt swojego dzieła. Bez przepisu, bez wzoru. Liczy się tylko to, co masz w głowie. Czy to nie ekscytująca perspektywa?
Zupełnie na koniec…..nadal pozostając w temacie sztuki......nasza pierwsza sztuka sera z dziurami….
Pyszny. Adam marudzi, że za mało
lipazy. No cóż, wolno mu mieć swoje zdanie :-)
Zapracowana
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz