Postanowiłam znaleźć nowe zastosowanie dla lnianego sznurka,
z którego jakiś czas temu robiłam bransoletki z drewnianymi koralikami. I tak
powstały różne kwiatopodobne formy. Większe mogą służyć za podkładki pod kubek.
Oczywiście, tylko jeśli ktoś gustuje w takich rustykalnych klimatach. Osobiście,
bardzo lubię ten materiał; tę surowość i szorstkość sznurka. To że miejscami
jest cieńszy, miejscami grubszy sprawia, że całość nabiera ciekawego niejednolitego
charakteru. Lubię w nim właśnie, to że jest taki toporny J
Toporny wydawał mi się też dzisiejszy poranek jak po
dwutygodniowym urlopie miałam wrócić do pracy. Ale udało się i nawet okazało
się, że nie było tak źle ;-)
W kuchni właśnie odbywa się woskowanie sera. Tego
sera…
Staram się tam nie wchodzić, żeby swoim nieoczekiwanym
pojawieniem się nie sprowokować sytuacji, która miała miejsce dwa miesiące
temu, bo chociaż o sposobach usuwania
wosku z powierzchni wszelkich wiem już chyba wszystko, to jednak nie chciałabym
tamtego feralnego popołudnia powtórzyć. Mam nadzieję, ze wszystko pójdzie sprawnie i serek niebawem dołączy
do tego wesołego grona J
Pozostając jeszcze w pourlopowym klimacie słucham tego ….
Właśnie dlatego lubię Trójkę J
Utwór nie nadaje się do biegania ani do szybkiej jazdy
samochodem, ale w innych okolicznościach dobrze się go słucha. Uspokaja. A ciekawostką jest fakt, że do zdjęcia na okładce płyty
Stevena Wilsona pozowała Polka.
Pozdrawiam ciepło.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz