A zatem, tak to jest być mamą. Balansować na cienkiej linie
rozciągniętej pomiędzy euforią i niewyspaniem. Kiedy twoja doba, w której do
tej pory panował naturalny porządek dnia i nocy, zostaje nagle podzielona na
interwały wyznaczane przez pory snu i karmienia twojego dziecka.
Kiedy niebywale
często przychodzi ci zachwycać się wschodem Słońca i zastanawiać się czemu
ptaki śpiewają najpiękniej wtedy, gdy większość ludzi na świecie śpi. Kiedy
przemierzasz niezliczoną ilość razy miejskie bulwary nad rzeką, które
wieczorami stają się miejscem zebrań miłośników niebieskich elemów i piwa Namysłów. Kiedy swoje załatwianie
sprawunków na mieście organizujesz pod kątem możliwości wjechania gdzieś wózkiem.
Kiedy po kilka razy w ciągu jednego wieczora zaglądasz do łóżeczka, żeby
sprawdzić czy jego lokator oddycha, bo od kwadransa nie słyszałaś żadnego dźwięku,
który by zeń dobiegał. Gdy zastanawiasz się kiedy miasto wręczy ci kartę honorowego
obywatela parku miejskiego, bo masz wrażenie, że spędzasz w nim nieporównywalnie
więcej czasu nawet niż koneserzy niezbyt kosztownych trunków.
Kiedy dochodzi do
Ciebie, że jedynym, poza wodą, napojem który możesz pić bez ograniczeń jest rooibos
i z braku laku zaczynasz w końcu lubić ten znienawidzony wcześniej napitek. Kiedy
nabierasz stuprocentowej pewności, że już nigdy nie zadasz mamie noworodka
pytania „do kogo on jest podobny?” Kiedy
zachodzisz w głowę, jak można być aż tak głodnym, żeby trzykrotnie obudzić się
w nocy tylko po to, żeby coś przekąsić. Kiedy biegasz jak poparzona po domu, bo
zamiast godzinnego popołudniowego spanka twoje dziecko zrobiło sobie regeneracyjną
kwadransową drzemkę i wszystkie zaczęte czynności musisz nagle sfinalizować w
pięć minut.
Kiedy stoisz przed lustrem i snujesz rozważania czy w przyszłe
wakacje odważysz się już założyć bikini. Kiedy zastanawiasz się, czy robić
pranie skoro na suszarce wisi jeszcze to, z dnia poprzedniego, wprawdzie już
suche i mogłabyś je nawet zdjąć tylko, że kosz na czyste rzeczy jest przepełniony,
bo od tygodnia nie zdążyłaś nawet włączyć żelazka. Kiedy zastanawiasz się, czy
teraz już do końca życia przyjdzie ci tłumaczyć pani w drogerii, że nie masz karty
Rossnę i tak naprawdę nie chcesz jej mieć. Kiedy z niedowierzaniem patrzysz na
swojego faceta, który mówi, że wciąż się mu podobasz, a ty stoisz przed nim z
włosami poklejonymi mlekiem i w powyciąganym T-shircie z obślinionym ramieniem.
Kiedy przez cały dzień planujesz, co zrobisz wieczorem, jak twoje dziecię
zapadnie w sen, a kiedy już to nastanie, jedyne na co masz ochotę, to zwinąć się
w kulkę obok niego i zasnąć tak samo. Kiedy ze łzą w oku obserwujesz jak mała
niezdarna łapka próbuje chwycić zabawkę tylko po to, żeby ją przetestować pod
kątem przydatności do spożycia. Kiedy wpadasz w zadumę jak to możliwe, że jedna
mała istota mogła w tak krótkim czasie sprawić, że całe twoje dotychczasowe
życie stanęło na głowie. Kiedy z nieprawdopodobną mocą zdajesz sobie sprawę, że
tak naprawdę, zupełnie szczerze, nie wyobrażasz już sobie innego życia.
Fot. Lamelka Studio |
M.
Jak to mozliwe ze choc przecztalam juz tryliard tekstow o rodzicielstwie to Tobie udalo sie wylowic jeszcze tyle niepowiedzianego a prawdziwego? P.s. az dziwne ze tylko karte ci proponuja a nie APLIKACJĘ?? ;) pozdrowionka. A.S.
OdpowiedzUsuńSama wiesz A.S., że wszyscy młodzi rodzice mają własne refleksje dotyczące swojego nowego stanu, tylko nie wszyscy dają im ujście, opisując je :-) A co do drogerii, to rzeczywiście ostatnio została mi zaproponowana aplikacja ;-)
Usuń