Na mięsnym.
- Coś podać?
- Tak. Poproszę 20 deko tej wędliny z zająca.
- Dobrze. Tylko, że to jest wieprzowina.
- ...? To czemu w takim razie jest podpisana „Zając”?? To
nazwisko producenta?
Teraz odpieram wzrokowy atak z gatunku „Czy ona jest
prawdziwa?” i „Jak można być takim ignorantem?”
- Przecież kiedyś tak się mówiło na taki klops – zajączek.
- Acha...?
Dwie refleksje po zakupach:
- Świat jest jednak pełen niespodzianek.
- Zawsze i bezwarunkowo trzeba mieć się na baczności, żeby np. z mięsnego, zamiast z filetem z indyka, nie wyjść z jagnięcym udźcem. Zwłaszcza, że nie wiem, czy kiedyś w przeszłości komuś nie przyszło do głowy nazwać tak krakowską podsuszaną.
Fotografie, na szczęście, już z zupełnie innego spektrum...
Dobrego dnia.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz