środa, 26 lipca 2017

Cieszę się...

Cieszę się, że się spotkałyśmy w tym ponad trzydziestomilionowym kraju. Cieszę się, że została moją przyjaciółką. Cieszę się, że przez parę lat było nam dane mieszkać w jednym mieście i spędzać ze sobą dużo czasu, a kiedy już nam nie było dane, to i tak nasze drogi się nie rozeszły. Cieszę się, że tak wiele nas łączy, a dzieli tylko 300 km. Cieszę się, że nie robi mi awantur kiedy nie dzwonię przez kilka miesięcy i rozmawia ze mną tak, jakbyśmy się nie słyszały najwyżej dwa dni. Cieszę się, że macierzyństwo nie stało się dla niej kresem osobistych ambicji, a początkiem nowej fascynującej drogi. Cieszę się, że podjęła kilka odważnych życiowych decyzji i zaczęła w końcu realizować swoje zawodowe plany. Cieszę się, że trzech małych chłopców pod jej dachem nie jest dla niej ograniczeniem, a motywacją. Cieszę się, że odważyła się spełniać swoje marzenia. Cieszę się, że robi piękne rzeczy...



Pierwsza przesyłka do naszego syna dotarła zanim jeszcze on sam do nas dotarł. W paczce, oprócz plakatów, które wybrałam z oferty Posterków, było coś jeszcze -  absolutny unikat - pierwszy na świecie egzemplarz lampki wykonanej pod marką Unky-Dsgn przez moją przyjaciółkę Anię. 



Lampka zupełnie w stylu eko, ledowa z naturalnych i nietoksycznych materiałów, przepięknie wykonana.












A tu już pierwszy na świecie właściciel lampki Unky J



Te wszystkie piękne, zaprojektowane i wykonane przez Anię rzeczy można już kupić na DaWandzie  - KLIK.


PS. A najbardziej na świecie się cieszę z tego, że kiedyś dawno temu w dziekanacie „okazało się”, że „Ł” i „M” są tak blisko siebie.

środa, 12 lipca 2017

Dialogi

Ona: ...(po fryzjerze)
On: Świetnie wyglądasz! Jak Baby z Dirty Dancing.
Ona: Nie mów tak! To stary film. Nie chcę staro wyglądać.


poniedziałek, 3 lipca 2017

Kiedy

A zatem, tak to jest być mamą. Balansować na cienkiej linie rozciągniętej pomiędzy euforią i niewyspaniem. Kiedy twoja doba, w której do tej pory panował naturalny porządek dnia i nocy, zostaje nagle podzielona na interwały wyznaczane przez pory snu i karmienia twojego dziecka. 

Kiedy niebywale często przychodzi ci zachwycać się wschodem Słońca i zastanawiać się czemu ptaki śpiewają najpiękniej wtedy, gdy większość ludzi na świecie śpi. Kiedy przemierzasz niezliczoną ilość razy miejskie bulwary nad rzeką, które wieczorami stają się miejscem zebrań miłośników niebieskich elemów i piwa Namysłów. Kiedy swoje załatwianie sprawunków na mieście organizujesz pod kątem możliwości wjechania gdzieś wózkiem. 

Kiedy po kilka razy w ciągu jednego wieczora zaglądasz do łóżeczka, żeby sprawdzić czy jego lokator oddycha, bo od kwadransa nie słyszałaś żadnego dźwięku, który by zeń dobiegał. Gdy zastanawiasz się  kiedy miasto wręczy ci kartę honorowego obywatela parku miejskiego, bo masz wrażenie, że spędzasz w nim nieporównywalnie więcej czasu nawet niż koneserzy niezbyt kosztownych trunków. 

Kiedy dochodzi do Ciebie, że jedynym, poza wodą, napojem który możesz pić bez ograniczeń jest rooibos i z braku laku zaczynasz w końcu lubić ten znienawidzony wcześniej napitek. Kiedy nabierasz stuprocentowej pewności, że już nigdy nie zadasz mamie noworodka pytania „do kogo on jest podobny?”  Kiedy zachodzisz w głowę, jak można być aż tak głodnym, żeby trzykrotnie obudzić się w nocy tylko po to, żeby coś przekąsić. Kiedy biegasz jak poparzona po domu, bo zamiast godzinnego popołudniowego spanka twoje dziecko zrobiło sobie regeneracyjną kwadransową drzemkę i wszystkie zaczęte czynności musisz nagle sfinalizować w pięć minut. 

Kiedy stoisz przed lustrem i snujesz rozważania czy w przyszłe wakacje odważysz się już założyć bikini. Kiedy zastanawiasz się, czy robić pranie skoro na suszarce wisi jeszcze to, z dnia poprzedniego, wprawdzie już suche i mogłabyś je nawet zdjąć tylko, że kosz na czyste rzeczy jest przepełniony, bo od tygodnia nie zdążyłaś nawet włączyć żelazka. Kiedy zastanawiasz się, czy teraz już do końca życia przyjdzie ci tłumaczyć pani w drogerii, że nie masz karty Rossnę i tak naprawdę nie chcesz jej mieć. Kiedy z niedowierzaniem patrzysz na swojego faceta, który mówi, że wciąż się mu podobasz, a ty stoisz przed nim z włosami poklejonymi mlekiem i w powyciąganym T-shircie z obślinionym ramieniem. 

Kiedy przez cały dzień planujesz, co zrobisz wieczorem, jak twoje dziecię zapadnie w sen, a kiedy już to nastanie, jedyne na co masz ochotę, to zwinąć się w kulkę obok niego i zasnąć tak samo. Kiedy ze łzą w oku obserwujesz jak mała niezdarna łapka próbuje chwycić zabawkę tylko po to, żeby ją przetestować pod kątem przydatności do spożycia. Kiedy wpadasz w zadumę jak to możliwe, że jedna mała istota mogła w tak krótkim czasie sprawić, że całe twoje dotychczasowe życie stanęło na głowie. Kiedy z nieprawdopodobną mocą zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę, zupełnie szczerze, nie wyobrażasz już sobie innego życia.

Fot. Lamelka Studio

M.