niedziela, 24 czerwca 2018

Dom


To miejsce? Stan? Relacja? Rodzina? Kredyt na 30 lat? Cztery ściany przykryte dachem? 
Tak przykro usłyszeć, że komuś nie chce się wracać do domu. Że to miejsce przestaje być cichym portem, przystanią spokoju i bezpieczeństwa, a staje się jedynie pomieszczeniem, gdzie można się przespać i przechować swoje osobiste rzeczy.

My właściwie nie mamy domu. Ale czy jesteśmy bezdomni? Bo wynajęte mieszkanie, to już dom czy jeszcze nie? I pytania, kiedy przeprowadzka, kiedy o czymś pomyślimy?  Mojemu pokoleniu wmawia się, że wzięcie kredytu na kilkadziesiąt lat jest oznaką dorosłości. Czyli założenie, że w ciągu najbliższych paru dziesiątek lat nic mi się nie stanie i będę miała stały i regularny dochód powinno być wyrazem mojej odpowiedzialności, a nie beztroski i brawury.  A jak mieszkam w domu kupionym na kredyt, to on już jest mój czy banku?

Zatem nie mam jeszcze własnego domu. Nie mam kredytu. Mam za to ludzi, z którymi chcę ten dom tworzyć i dzięki którym miejsce, gdzie teraz wracam jest moją przystanią i portem. Rzadko cichym, ale zawsze bezpiecznym.

Ot, niedzielne o domu rozmyślania…








Dobrego dnia,
M.

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Biblioteka


Wchodzimy. Wózek, mój duży już brzuch i ja. Oddaję książki, które jakimś cudem udało mi się w ostatnim czasie przeczytać, kradnąc samej sobie bezcenne godziny przeznaczone na sen i odpoczynek.
Za ladą pani. Jakaś nowa, może na zastępstwo. Bardzo miła. Odbiera książki i pyta:

- Będzie pani coś pożyczać?
- Owszem – mówię
- Wie pani gdzie szukać?
- Raczej tak – odpowiadam
- Tutaj na pewno pani sobie coś znajdzie.

Porozumiewawczo mruga okiem i wskazuje najbliższe półki wypełnione po brzegi romansami, kuchenną beletrystyką, historiami o cudzołóstwie i niedochowywaniu wierności, powieściami z niezbyt skomplikowaną fabułą o, z reguły, łatwym do przewidzenia zakończeniu, utworami literackimi z wymyślnym wątkiem kryminalnym i całą literaturą tworzoną masowo na potrzeby zwiększania statystyk czytelności wśród gospodyń domowych.


Kwadrans później widzimy się znowu. Na ladzie przed panią ląduje Grudziński, zeszłoroczny noblista o japońskich korzeniach i znana reportażystka i biografka. Pani nic nie mówi, ale nadal się uśmiecha. Ja z resztą też.





 








Dobrego dnia.
M.

sobota, 9 czerwca 2018

Sprawy

- Na razie przedłużymy pani umowę do dnia porodu.
- Na razie? A co później?
- Później, zobaczymy...

Niestety, obawiam się, że jedyną rzeczą, jaką będziemy jeszcze wspólnie oglądać będzie moje świadectwo pracy.

Zastanawiam się jak wiele dziewczyn oczekujących narodzin swojego dziecka czyli będąc w stanie, kiedy jak kania dżdżu pragnie się spokoju i poczucia bezpieczeństwa, dostaje nagle taki zastrzyk adrenaliny. Życie...














Ale dobre rzeczy też się dzieją.
M.