poniedziałek, 17 grudnia 2018

Zanim


Zanim jeszcze na świecie pojawił się drugi chłopiec moje życie płynęło w miarę ustabilizowanym trybem, a dobowy plan zajęć nie wyglądał jeszcze, jakby stworzony został ręką szalonego planisty na prochach z zaburzeniami pamięci krótkotrwałej. Natomiast mój dom nie prezentował się, jakby przed minutą coś w nim wybuchło, bo moja skupiona na jednym dziecku uwaga była w stanie w miarę szybko i skutecznie zapobiec eksplozji. 
Udało mi się wówczas zrobić parę rzeczy z serii „żeby nie zwariować”, udało mi się nawet zrobić zdjęcia tych rzeczy. Jednak  na ich publikację brakło już czasu. Czemu zatem nie dzisiaj? A że kasztany, a nie płatki śniegu i choinkowe lampki?  Cóż, to tylko dowód, że ramy czasowe na chwilę obecną nie istnieją.












Dobrego dnia.
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz