niedziela, 4 stycznia 2015

Zwykły dzień

4 stycznia dwa lata temu, pogoda jak dziś czyli ni w pięć, ni w dziewięć. Wstaję rano, dzień zaplanowany co do minuty. Dwa dni urlopu okolicznościowego z okazji ślubu, to zdecydowanie za mało, żeby spokojnie wszystko dopiąć na ostatni guzik i złapać oddech przed tym ważnym dniem. Nowa praca więc zero szansy na więcej wolnego. Nie ma wyjścia, trzeba się jakoś zorganizować. Sto rzeczy, sto telefonów; ogólnie rzecz biorąc zamęt. Mama dzielnie znosi moje przedślubne frustracje. Dobrze, że wieczór wcześniej w domu pojawia się Ania, która teraz skutecznie studzi mój lekko przegrzany system nerwowy. 

Tak obchodzę 30 urodziny. Gdyby nie szczere, ciepłe życzenia, gdzieś w między czasie składane przez najbliższych, ta rocznica pewnie umknęłaby niezauważona. Późnym popołudniem odbieram telefon z życzeniami od przyjaciółki. Jeszcze dobrze się nie rozłączyłyśmy, dzwoni jeszcze raz: „Przecież ty masz trzydzieści lat!” – krzyczy do telefonu. Śmiejemy się do łez z tego niesamowitego odkrycia. Te okrągłe rocznice wzbudzają jednak sporo emocji.
   
A dzisiaj? Dzisiaj jest o niebo spokojniej. Mela śpiewa…. „nie zatopi nas pokusa ani strach”…. Trudno jej nie uwierzyć.
Płyta Meli Koteluk, to mój wymarzony tegoroczno-urodzinowy prezent. I jak nie wierzyć, że marzenia się spełniają J



A tak zupełnie szczerze… tylko osoby, które nie mają profilu na żadnym portalu społecznościowym są w stanie dowiedzieć się i docenić kto, tak naprawdę, pamięta o ich urodzinach J

Ściskam
M.





1 komentarz:

  1. Ciepła, zrównoważona osoba, bezkonfliktowa, na każdy temat można z nią porozmawiać, do każdej osoby przyjaźnie nastawiona- jak o Tobie Małgosiu można zapomnieć??? jeszcze w dniu urodzin???
    P.S. ten komentarz napisała kobieta- tak na wszelki wypadek...dla wiadomości Adasia :)

    OdpowiedzUsuń