sobota, 20 lipca 2019

Wieszak


To nie jest tak, że chcę sobie wszystkie przedmioty domowego użytku, czy nawet tylko osobiste utensylia opakować w szydełkowe wdzianka. Nie aspiruję do miana dziewiarki performerki, której szydełkowym sweterkom nie oprze się nawet byk z Wall Street. I nawet nie do końca chodzi o to, że tak strasznie denerwuje mnie, że wszystkie zwiewne letnie sukienki muszę z reguły wyławiać z dna szafy, bo ten akurat problem mogłabym pożegnać kupując za kilkanaście złotych komplet welurowych wieszaków w Pepco.

Rzecz raczej w tym, że jak chyba nigdy dotychczas potrzebuję wyciszenia i spokoju. Obydwie te kwestie załatwiam szydełkując właśnie. 


„Szydełkowanie, jak joga dla mózgu” czytam w Internecie. Skuszona, czytam więcej i dowiaduję się, że Einstein odpoczywał dziergając, a w przerwach pomiędzy zdjęciami po włóczkę sięga nawet… Ryan Gosling. 
Czuję zatem, że jestem w dobrym gronie J















Dobrego dnia.
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz