niedziela, 16 lutego 2014

Słomiany zapał

No i moje plany, że będę tutaj zaglądać codziennie i zostawiać jakiś ślad swojej obecności niestety nie wypaliły. Nie da się ukryć, że trochę brakuje mi konsekwencji w tym, co robię. Ta przypadłość ma nawet swoją nazwę (patrz tytuł;-))

Nie chcę się bynajmniej tłumaczyć, ale miało ostatnio miejsce pewne wydarzenie, które zrobiło lekkie zamieszanie w moim grafiku. Niedaleko mojego domu otworzyła się nowa restauracja, w której, między innymi, podają najlepszy na świecie (a na pewno najlepszy jaki dotąd miałam okazję spróbować) krem brulee (Crème brûlée). Jakkolwiek przepadam za kuchnią mojego Męża, w zeszłym tygodniu, każda okazja była dobra, żeby wyjść i popróbować czegoś nowego w "Posmakuj Krosno" (no i chcąc nie chcąc wydało się, gdzie mieszkam). Za każdym razem wracaliśmy stamtąd w stanie absolutnego zaspokojenia kulinarnego. A że atmosfera w "Posmakuj..." sprzyja biesiadowaniu i łatwo się tam zasiedzieć, po powrocie do domu nagle okazywało się, że właściwie to już powinniśmy się położyć spać, bo przecież obydwoje musimy rano wstać do pracy. 

Gdzieś między tym wszystkim znalazłam jednak trochę czasu, żeby coś wytworzyć. Był to prezent urodzinowo - imieninowy. Lubię sama robić prezenty; zwłaszcza kiedy dobrze znam osobę, do której mają one trafić i jestem w stanie wyczuć, co może się jej spodobać. Poza tym jestem zdania, że takie własnoręcznie wykonane prezenty (nawet, jeśli nie są tak doskonałe, jak te "sklepowe") mają dodatkową moc. I tego się będę trzymać:-)
M.

A w załączeniu wspomniany prezent - bransoletka z koralików. 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz